Chcemy Wam powiedzieć o pewnej grupie ludzi, na których PW odcisnęło swoje piętno szczególnie mocno. Byli to poeci, urodzeni tuż po I WŚ ok. 1920 r. Mówi się, że wojna była ich przeżyciem pokoleniowym - doświadczeniem, które połączyło tę generację. Wychowywani byli w miłości do ojczyzny, ale bez odporności na trud walki o nią - w przekonaniu, że już jest dobrze, że już nigdy wojny nie będzie, że świat jest piękny i niemal nieskażony. Określano ich mianem poetów podziemia, poetów apokalipsy spełnionej - ujrzeli świat zagłady, grozę śmierci, na ich oczach dokonała się upadek dawnego świata, rozpad wartości moralnych. Wkraczali w dojrzałość i tworzyli w czasie wojny i okupacji. Byli poetami czynu – nawoływali do walki i własnym życiem udowadniali prawdę głoszonych przez siebie słów, dlatego nazwano ich tyrteuszami.
Pokolenie Kolumbów nazywano również „pokoleniem 1920”, „pokoleniem spełnionej Apokalipsy” lub „pokoleniem straconym”. Tworzyli je pisarze urodzeni w dwudziestoleciu międzywojennym, którzy mieli odkrywać nową, niepodległą Polskę, a dla których II wojna światowa stała się koszmarną rzeczywistością. Wielu z nich wojny nie przeżyło.
Nazwa wzięła się od tytułu powieści Romana Bratnego “Kolumbowie. Rocznik 20”.
Książka opowiada o losach młodych warszawiaków wchodzących w dorosłość w czasie II wojny światowej. Bratny opisuje m.in. ich walkę z okupantem przed wybuchem powstania i w jego trakcie. Jej bohaterami są przedstawiciele młodzieży inteligenckiej, którzy wstąpili w szeregi Armii Krajowej.
Wojna nadeszła u progu ich dorosłości. Niektórzy wiosną zdali maturę, inni kończyli szkoły i rozpoczynali studia już na tajnych nauczaniach. Młodzi, z nadzieją patrzący w przyszłość, pełni zapału musieli przystosować się do życia w nieludzkich warunkach. Ci, którzy chwycili za broń, musieli zabijać, żeby przeżyć. Świadomość tego, że robią to w imię wyższego celu – dobra ojczyzny – nie przytłumiła wyrzutów, które obciążały ich sumienia.
Poezja czasu PW jest pełna szoku, przerażenia, poczucia osaczenia śmiercią, która jest wszechobecna. Poczucie winy polega na tym, że muszą zabijać. To niszczyło ich psychikę do tego stopnia, że w niemal każdym wierszu tych poetów wraca motyw zniszczenia. Baczyński na przykład tak pokazuje młody wiek, brak doświadczenia i zniekształcenie psychiczne walczących za ojczyznę, w tym siebie samego: - Ludzie prości i zbrojni, więc smutni; oraz w bardziej znanym utworze - “Elegia o chłopcu polskim” - I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc, i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut — zło. Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką. Czy to była kula, synku, czy to serce pękło? Jasny - dobry człowiek nie jest w stanie wytrzymać tego zła. To jednak nie oznacza, że ma się nie poświęcać, wie, że za Polskę muszą walczyć: Gdy w boju padnę — o, daj mi imię, moja ty twarda, żołnierska ziemio.
Dojmujące jest również to, co znajdujemy w poezji Kolumbów, którzy przetrwali wojnę. Doskonałym przykładem jest twórczość Tadeusza Różewicza. Jako ten, który nie zginął, nabiera tzw. „kompleksu ocalonego” – jego wiersze, gorzkie do bólu, świadczą o wyrzutach sumienia, że on przeżył, podczas gdy tylu zginęło. Dlaczego właśnie ja? Ten kompleks, przerażające przekonanie „powinienem był zginąć” widać gołym okiem w wierszu „Ocalony” - Mam dwadzieścia cztery lata / ocalałem / prowadzony na rzeź … Pełne goryczy są także wiersze Wisławy Szymborskiej, przywołujące wojenne wspomnienia. Poetka o nienawiści pisze: Mówią, że ślepa. Ślepa? Ma bystre oczy snajpera i śmiało patrzy w przyszłość - ona jedna. … Nie okłamujmy się: potrafi tworzyć piękno. Wspaniałe są jej łuny ciemną nocą. Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie. Takie piękno przeraża, nawet po wielu latach od koszmaru wojny.